photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 8 MARCA 2018

glowing fuzzy nonsense

Dzięki wsparciu Domi postanowiłam dodać kolejną notkę do szuflady.. nie wierzę, że od ostatniej minęły już prawie trzy lata!
                Co nowego.. studiuję i pomieszkuję w Poznaniu (drugi rok Zarządzania Kreatywnego), piszę (oczywiście dla siebie do folderu), odnawiam stare znajomości.. To niepojęte, jak mało rzeczy przychodzi mi do głowy, choć przez ten czas działo się przecież tak wiele.. powrót ze stanów, związek z Przemkiem, te wszystkie woodstocki, wyjazdy, ogniska, wypady na Cytadelę, domówki, praca w salonie, adopcja drugiego kota, wyjazdy do Holandii, nocki u Domi, nowe ekipy i miejsca, moje pierwsze własne lokum (i to z antresolą!).. Dla klimatu: https://www.youtube.com/watch?v=xURMOGKxOaA
                -wiesz, czego mi tak strasznie brakuje? Czasów, gdy byliśmy jeszcze dziećmi i jedyne obowiązki, które miałyśmy to wstawanie rano i pomaganie w domu.. Gdy największe zmartwienia i problemy można było opisać w jednym zdaniu i wyglądało ono mniej więcej tak i mój jedyny brat mnie kopnoł.. czy Ada nie jest jednak moiom koleżankom".. wszystko było wtedy łatwiejsze.. wszystko było sielanką.. albo chociaż tego momentu, w którym się poznałyśmy.. terenów, niemalże mieszkania u Ciebie, picia w wielkiej popielniczce.. to były czasy! Niestety, nie pamiętam już, kiedy ostatnio czułam taki spokój jak wtedy.. chociaż.. nie, to zbyt świeże, bym potrafiła o tym pisać, pewnie poświęcę temu osobny wpis (o ile znowu nie zapomnę o pb).
                Jakiś czas temu podczas oglądania Bojacka Horsemana zatrzymałam jeden z odcinków w momencie, w którym Princess Carolyn znalazła obraz glowing fuzzy nonsense.. Chciałabym mieć coś takiego.. taki obraz, czy chwilę, w której mogłabym się zanurzyć, zagubić w istocie jej spokoju.. Uciec od codzienności od tej burzy zapowiadanej nie za oknem a jedynie w mojej sfrasowanej głowie.. i niczym kocem okryć się nią, zaparzyć kubek słodkich wspomnień i słuchając melodii ukojenia swoich myśli, poczekać aż te grzmoty przeminą..
                Tak bardzo brakuje mi takiej kotwicy na statku mojej osobowości.. Czegoś, co utrzyma mnie w jednym miejscu na chwilę dłużej.. Czegoś, co nie rozrzuci mnie po wszystkich horyzontach świadomości..
                Dlaczego wspomnienia żyją swoim, a nie - ku miłej odmianie - moim życiem? Czemu nie wyciągam z nich tego, co najlepsze, a jeżeli już mi się to uda to tylko po to, by uświadomić sobie, że to może już nie wrócić..? https://www.youtube.com/watch?v=Pe7ZzNx-FTE