Nanozgon

Tytuł dość.. specyficzny. Prawda. Tak samo jak piosenka Hey - Faza delta, z której to wyłapałam Nanozgon podczas rozmowy z Pszemgiem. Pierwszy wpis pisany w <werble_werble> USA. Floryda pozdrawia, yaay..

     Tya.. Nadwago-Amerykańską (co by poprawnie politycznie nie napisać "grubą") zabawę czas zacząć.

Wielu znajomych pisało do mnie z zapytaniem, jaka jest u mnie pogoda, jakie jest tu jedzenie, ludzie, tradycje, zwyczaje, etc. Postaram się odpowiedzieć na te jakże nutrujące i mega poprawiające mi humor pytania, by jak najszybciej przejść do części właściwej wpisu. Dla klimatu: https://www.youtube.com/watch?v=yRss6RUhsYU

    Jedzenie... hmmm.. faktycznie - Jeff miał rację - przy pomocy odpowiedniej aplikacji jesteś w stanie znaleźć KAŻDY (nie wyolbrzymiam, serio - KAŻDY) rodzaj jedzenia, na jaki masz ochotę.. i to w różnych cenach, odległościach i stylach. Wegeracja za kilka dolarów? - czemu nie!

   Wszystko smakuje inaczej, nie powiem, czy lepiej, czy gorzej.. Inaczej. W tej kwestii przyznaję całkowitą rację Marcinowi Wronie.. Wszystko jest inne i nie powinniśmy tego oceniać według własnej, (domyślnie - Polskiej) skali.

    Przede wszystkim podstawowe (bo najczęściej spotykane) żarcie jest słodszą/solniejszą i przede wszystkim tłustszą wersją naszych dań. Na ten przykład China Town oferuje w swych przyulicznych budkach coś, co jest po prostu NIEBYWALE tłustszą wersją naszych faworków.. I o dziwo jest to.. Genialne! :) Smażone w głębokim tłuszczu z obżydliwą wręcz ilością cukru-pudru jest nie tylko zjadliwe, ale co mnie zaskoczyło - jest na prawdę dobre (nie tylko w smaku ale i dla portfela - po jednym takim Amerykańskim-Faworku nie jest się głodnym na dłuuugo, a kosztuje to jedynie 1dolara!).

Tyle łaskawie pozwolił mi dodać photoblog, skracanie i skracanie notatki zaczyna być dla mnie wyjątowo irytujące, stąd pomysł na nadejście prawdziwego "Nanozgonu na łamach photobloga". Tyle ode mnie w temacie pisania tutaj, zapraszam na http://uwagananapisze.blog.pl/