Tak dużo do napisania. Tak dużo w głowie, krótkie nic nieznączce zdania powinny być dobre. Tak dużo słów poszło w chuj, a może tylko mi sie tak wydaje. Może myślisz, ale nie dajesz o tym znać. Czemu? Co tutaj się zmienia? Coraz mniej jestem do wszystkiego przekonany. Wszystko wydaje sie płytkie z pozoru. Jak to we mnie siedzi? Po co i jakim cudem? Sam sobie się dziwie. To myślenie do przodu. To patrzenie na świat z bardzo różnych perspektyw. Nie wiem która jest moja. Ludzie są chujowi. Dookoła mnie. Zaduma, za dużo myślenia. Myśli są tak bardzo niebezpieczne i wplywowe. I wtedy upadasz. Wstaje bo czemu nie. Ale i tak leżysz. Próbujesz złapać i wytłumaczyć. Leżysz. Dotyk od rogu oka znikający we włosach. Zimno i ciepło. Kolejna strona. Ten czas pozwal by nie upaść. Trzymaj. Tyle czasu. Jakim prawem wgl żyję. Za słaby, albo za silny. Po przemyśleniach wszystko było takie dobre, a te złe było tylko przejściowe i normalne. Zawsze. Za dużo paniki. Oboje sie boją. HA! Czas ci sra na ryj. Czas i sny. Sny to tak wiele. Potrafią zmienić postać całego dnia. Ustawić. Ciągłe dylematy, z lewo na prawo. Nikt nie ma własnej ściezki. Za dużo bodźców. Wpływy są wszędzie. Próbuję wytłumaczyć pare rzeczy. Śmierć jest tutaj codziennością. Kurwa. Zawsze była, chyba. Zmiany, zmiany, zmiany. Jesteś śilny? Cieszę się, gratuluję. Też tak masz? Ale jednak inaczej. Ja nie chce mieć tak jak mam. Chciałbym być inny, ale sumienie boli. Mętlik. Pamięta każde słowo. Nigdy bym nie pomyślał, że role się odwrócą. Może zakopać to w jednym miejscu? Gdzie nikt tego nie znajdzie. Coś chcesz usłyszeć? Tyle razy mówiłem tak dużo. Może to nie ja mam problem? Jest kurwa problem jak gadasz sam do siebie. No i chuj. To tylko myśli. Teraz to tylko myśli. Działają te, które chcę. Uczę się siebie na nowo. To i tak nic nie zmieni, ale będę wiedział dlaczego. Potem rozpadam się i zbieram na nowo. Widzę, że to dla ciebie za dużo. No. Nooo... znowu. No i chuj. Nic. Więc spierdalaj. Ok.
Niektóre rzeczy już mnie na szczęście nie ruszają. I tak jedno wiem, do końca.