Jest 22 30. Dwie godziny temu uznalam, ze pierdole to dodawanie zdjec. Niewazne. Dzien byl specyficzny. Uwagi Szerszenie co do farbowania wlosow. Zyd z dzieckiem. Prezydent w miescie. Olza, moj titanic z Ola. Lapanie kraweznika. Milkshake, ciastko, 30 g kolorowego narkotyku. Godzina z Moim Proboszczem Nergalem. Kregle z rodzina. I te dwie sytuacje, ktore tak zabolaly... Chce jutro spotkac sie z Mateuszem i z nim pogadac. Co robic dalej? Wstac o 6 25 i isc do szkoly. Ratunku. A w sumie... Nie bedzie az tak zle. Prawda?