Piroman
Czerwone ulice,
Czerwone budynki,
Czerwoni chłopcy,
Czerwone dziewczynki.
Lecz wtedy dopiero zataczasz się z barwą,
Lecz wtedy dopiero czujesz żar ust,
Gdy wszystkie złe myśli gdzieś śpią pod latarnią,
Gdy broni uczucia naciśniesz spust.
I otwieram oczy,
I otwieram nozdrza,
Krew z rany nie broczy,
Nie czeka mnie odstrzał,
A żar już nie chłodzi,
Ktoś mnie wyswobodził,
Dzień wreszcie udany,
I nie przykładam twarzy do nagrzanej ściany,
Już.
Czy idziesz czy też może skądś wracasz,
Choć w butach to ziemię stopami macasz,
Już nie tak chłodna jak wcześniej bywała,
Nawet parzyć by się teraz zdawała.
I robię krok dalej,
I robię krok w przód,
Gorący dotyk tej dłoni,
Spokojny mój chód ,
A jednak też skaczę,
Śmieję się płaczę,
Wreszcie mam dla kogo,
Ten śmiech i łzy razem pożar wzmogą,
Już.
Prawdziwa czerwień w świecie z plastiku,
W koło wszystko tak mało waży,
Że mogło by spłonąć na małym stosiku,
A w środku coś skwierczy, przyjemnie się żarzy.
Żaden ze mnie piroman,
Ubrania gorące,
Żaden ze mnie podpalacz,
Twe oczy iskrzące,
Zamykam swoje,
Wiem, już się nie boję,
Reszta jest popielniczką,
I choć cały świat już od dawna płonie...
Jesteś moją pierwszą zapalniczką,
Też.