Podatek na szczęście

        Podatek na szczęście

Więcej błędów waszych, niż złotówek w budżecie

Usprawiedliwień nie ma, po co mordę drzecie

Anarchia w naszych żyłach - tego wciąż uczycie

Tylko czemu później nas za to dręczycie ?!

Patrzymy na zawiłość waszych "ważnych" ustaw

Uważacie, że zamkniemy przez to nasze usta

Szczerze liczycie na to, że się pogubimy

A my chorym systemem na codzień się żywimy.

W koło analizy, wciąż wszystko przeliczacie

Czytając wciąż banknoty, prawdy nie poznacie

W kraju naszym głośniej, wam samym niedostatek

Wprowadźcie cło na miłość, a na szczęście podatek

Nie po to wciąż walczyli, nie po to teraz patrzą

Na stado pustych garniturów, co kraj wciąż łajdaczą

Wygodne prawdy w waszych ustach, brzmią tak doskonale

My je zagaszamy petem, przykrywamy żalem

Nie mamy mocy prawnej, ani też immunitetów

Walczymy swym umysłem, buntowników i poetów

Gracie tylko zza swych mównic, policję na nas ślecie

Strach w waszych oczach ślepy, tak mało o nas wiecie

Nie jesteśmy opozycją, też nie terrorystami

Jednak okopy wasze wielkie, stworzone są długami

Wojnę prowadzicie sami, wciąż nie widać zwrotu

Lekarstwo to rozbicie, drugiego samolotu

Choćby w brudnych trampkach, spodniach usyfionych

Choćbyśmy mieli stracić muzyki naszej tony

Na oczach naszych będziecie, krztusić się swym tlenem

Truskawki też już za drogie, zdławicie się tym dżemem

Glany wystukują równo, rytm młodych serc

W jednej ręce ćwieki, w drugiej weltschmertz

Ostatni z Was uciekając, żegnając tylko bank

Zobaczy gdzieś na murze, zbawienny napis PUNK !



Piosenki w tle... :

Kilka zdań o Hitlerjugend

Marchef w butonierce

Trzymając się za ręce

Strzelaj lub emigruj