Chciałem tylko by była przy mnie tak często jak sie tylko da . Dało by wiecej , lecz może to było już dla niej dużo ? Może to jej wystarczało ... Być może jej tak mi napewno nie . Bo mogłbym przebywac z nią cały czas . I mieć w dupie wszystko dookoła, bo to ona swoim promykiem z oczu rozjaśniała mi cała moją szara i mimo wszystko trudna rzeczywistość .
A teraz gdy chce jakoś to wyjaśnić dlaczego tak ... To rozmowa zamienia sie w rzeźnie po której jest mi jeszcze coraz gorzej.
Ja naprawde nie mam zamiaru jej dobijać . Tyle bym dał by zmieniła o mnie zdanie . Bo tak do końca chyba nie jestem, aż takim złym człowiekiem . Jednak jest to chyba, bo już straciłem w siebie wiare ;(
Przepraszam, że jestem tak cholernym gnojkiem .