Weekend nie minal najlepiej noo moze z wyjatkiem niedzieli...
Piatek - osiemnastka Staskiewiczek ... chyba troche nedzna byla skoro o 12 bylem juz w domu ;p
Wchodzac do domu mama mi sie zapytala czy jestem chory ;] nooo coz w tym domu srednio za mna przepadaja ;)
Sobota - caly dzien z malym czubem ;p;p rodzice na zabawie lekko wstawieni [wnioskuje po tym, iz moj tata powiedzial na mnie Tomus ... moze jest ktos jeszcze;p ]
Niedziela - wizytacja Wojciesznego w Miedzychodzie ;p ;p Tam od razu humor mi sie poprawia ;]
No i poniedzialek powrot do szkoly ... gdyby nie kazali sie tam uczyc zamieszkal bym w niej ;p;p
W tej szkole spedzilem najlepsze chwile zycia ... ktore sie juz pomalu koncza :(
Teraz tylko mala powtorka z biologi [moze ciotka wkoncu mi da jakies fory ;p;p noo chyba nie ;/ ... wysle brata do LO to zrozumie Ze nie bylem taki zly;D ]
nie dziekuj poprostu badz ;***
kocham i tyle !