oh fuck
Śniła mi się wczoraj. I to jeszcze tak chamsko wyraziście! Jak może?! Tak bez zapytania, czy nie będzie mi to przeszkadzało; czy nie zaburzy to moich najbliższych dni?
Dlaczego mi się śniła? Przecież wcale o Niej nie myślę. Nie tęsknię. Nie chce mieć z Nią nic wspólnego. A jednak przyszła do mnie. Zachęcała mnie. Te uśmiechy, spojrzenia, puszczanie oczka i kokieteria.
Najgorsze jest to, że siedzę w domu chory i nie mam żadnego konkretnego zajęcia, dlatego zaczynam o Niej myśleć. I znów tyle pytań i znów ta wielka chęć napisania do Niej. Ona nie może się o tym dowiedzieć, bo pomyśli, że znowu chcę o Nią walczyć; a może mi chodzi o głupią rozmowę? O byle czym. Może chodzi mi tylko wymianę kilku słów, by usłyszeć i przypomnieć sobie Jej głos, bo nasza ostatnia rozmowa, to pierdolona kłótnia?
Muszę się z Nią spotkać! Nie, ja muszę z tym skończyć!
Ten czas nas łączy, ale do nas nie należy.
Tyle chwil spędzonych w tym miejscu. Dawno tam nie byłem. Ciekawe jak tam jest teraz. Obiecałem sobie, że pojadę tam nocą 28. marca, ale się nie udało. Może to i lepiej, bo nie wiem, czy dałbym radę się z tym zmierzyć. Z drugiej strony chciałbym poczuć choć garstkę tego co wtedy, a tylko 28. marca mogłem to tak mocno poczuć. Dlaczego akurat tego dnia? Heh, ja wiem i Ona też wie. A w tej bramie wjazdowej...pamiętam jak w tej bramie wjazdowej... heh. Wybaczcie, ale dżyntylmeni i magicy nie zdradzają szczegółów.