Nie mam co dodawać, nie chce mi sie nic dodawać i usunęłabym to gówno.
Rzekłabym coś inteligentnego, ale jest rano nie chce mi sie myśleć, pisać i mam pustynie w ustach.
Jestem rada z paru powodów różnej maści, ale na pewno nie z tego, że jest rano i nie moge spać, bo mi sie nie chce, chociaż bym się położyła dla zabicia czasu. Jestem w ogromnej desperacji, zaczęłam rozważać poranne pójście do kościoła => nie wstawaj rano, gdy masz wakacje, chyba, że masz coś do roboty wtenczas.