Dostałam się do komputera w końcu, juhu.
Specjalnie nic nie jadłam dziś rano by zjeść obiad.
Nie miałam jakoś chęci, ale rodzina była na obiedzie, więc musiałam.
Zostawiłam dość sporo na talerzu, ale się nie czepiali.
Nie lubię jeść takich tłustych rzeczy, mój żołądek źle to znosi.
Po za tym piszę bez sensu, jestem rozkojażona jak cholera.
Będę się leczyć miętą po tym cholernym obiedzie.
Bilans:
0,5 kawa (70)
wafel ryżowy (27)
wielki placek ziemniaczany (500?)
0,6 woda (0)
0,5 kawa (70)
0,2 herbara (0)
tost (300)
1 l herbaty (0)
RAZEM: 967 kcal
płyny: 2,8l
ćwiczenia: 0
Nie mam siły i ochoty ćwiczyć. Rozkłada mnie choroba, zjadłam za dużo.
Nie mam ochoty na nic.