Miało być zupełnie na odwrót. Jestem niezadowolona, rozczarowana. Nie mogę jednak pozbyć się wrażenia, że właśnie w tym niezadowoleniu jakoś rosnę, rozczarowanie mnie buduje. Marszczę brwi, ciekną łzy. Wyjdę z tego cało, w to nie wątpię. I zapewne gdzieś indziej, niż myślałam.
Pieprzyć wszystko, jedynie resztki poczucia humoru ratują marną egzystencję.