Wiecie, mój pokój ma ograniczoną powierzchnię, dlatego musiałem znieść do hangaru moją Wróżkę, żeby zrobić miejsce na Truciznę.
Siedziałem sobie na kanapie, na wprost mnie moja wyścigowa bestia...
Patrzyłem na nią i przypominam sobie jak biegałem z radości po chacie, bo wiedziałem, że lada dzień przywiozą mi amortyzator, jak prawie się wywaliłem na treningu na szosie bo chciałem zapiąć kamizelkę, a korby XT z ramą Zyankali to potwornie sztywne i narowiste połączenie :) Pomyślałem wtedy...
Czasem warto stanąć obok swoich zrealizowanych marzeń i przyjrzeć im się przez chwilę...
Ostatni raz "na rowerze" byłem dziś. Przed ostatni wczoraj.
Przed, przed ostatni 2 listopada...
PRO - Pizda! Rura! Ogień! :D