To było chyba ze dwa lata temu. Rok temu mnie nie było na Jej urodzinach, a w tym roku będę yy będę w drodze do domu. Ale takiej imprezki, jak była wtedy, to już nie robimy. Zdecydnie za dużo dzieci.
Ale tak generalnie to dalej bez sensu. I festiwalu jutrzejszego nie zaliczę.
I dupa.
I gips wcale nie przeszkadza w porządkach. Takie odkurzanie na przykład. Czemu miałabym tego nie robić?
Kurwa.
Jestem dorosła to powinnam sobie radzić sama. A to, że nie proszę o pomoc, to znaczy, że jej nie chcę i nie potrzebuję, tak? No cóż.
"Siedzimy, czekamy - będzie dobrze. Sobie radę damy - będzie dobrze"
A od wczoraj w głośnikach "Love, hate, love" Alice in Chains. Bo jest ładne. Najzwyczajniej w świecie.