W końcu się udało! Po 6 tygodniach marszobiegów, w końcu udało się złamać 5 kilometrów! Cały dzień chodziłam szczęśliwa, w końcu to pierwsze takie "pełne" osiągnięcie. Dziś za to spokojniej, tylko 2 kilometry w 15 minut.
Stwierdzam, że naprawdę chcę biegać. Niestety, wygasło mi konto premium na endomondo, więc zaczęłam szukać innych aplikacji, innych planów treningowych. Szkoda, że plan nie pozostał nadal do dyspozycji i dość ciężko było mi znaleźć coś, co mogłabym zacząć z moimi aktualnymi dokonaniami. Jednak aktualnie testuję plan treningowy z Nike.
Silna motywacja daje duże efekty. Choć jeszcze sama nie zauważam większych zmian w swoim wyglądzie (tak, trzeba w końcu przejść na dietę), to mam więcej energii, więcej się uśmiecham, nie martwię się głupotkami. Przy aktualnych upałach zastanawiam się jedynie tylko, czy pójść pobiegać rano, czy wieczorem. Zazwyczaj wybieram poranki, bo gdy wychodzę o 6 rano z mieszkania jest przyjemnie. Wieczorem jednak ciągle za gorąco.
Choć największą zmianą jest to, że w końcu widzę, że buduję kondycję. Że udaje mi się pokonywać kolejne kilometry z mniejszą zadyszką, mniejszą produkcją potu. Oczywiście przez pierwsze minuty biegu, ale te kilka tygodni temu, po przebiegnięciu 100 metrów mogłam wypluć płuca. Dziś przebiegłam 1 kilometr w 7 minut, bez zatrzymywania się, ale mogłabym więcej, tylko światła na przejściu dla pieszych nie były dla mnie łaskawe, a na czerwonym przebiegać nie będę (bezpieczeństwo przede wszystkim!).
Naprawdę bardzo się cieszę swoimi wynikami. Nie są idealnie wyśrubowane (jeszcze!), bo przecież moje tempo jest woooolneee. Ale zawsze szybsze od kogoś, kto właśnie siedzi przed kanapą, ogląda kolejny film i mówi, że chciałby pójść coś zrobić ze sobą, tylko ma milion wymówek. Nawet tylko 15 minut biegu, ćwiczeń, jakiejkolwiek aktywności fizycznej zbliża nas do posiadania lepszej kondycji, bycia zdrowym oraz uczy konsekwencji wobec postawionych sobie celów.