/fot.: Radziejów 2010/
bo masz ochotę podejść i go udusić, kiedy przyjeżdża zmęczony, zły i wredny, zamiast cię przytulić i pocałować rzuca od niechcenia: 'siema'... bo tak okropnie się złościsz, gdy nie zaproponuje ci spaceru, kolacji lub grania na gitarze, tylko chce bawić się z tobą w judo lub strzelać z łuku... wkurzasz się, kiedy ty się martwisz i prosisz o głupi sygnał jak dojedzie, a on odpowiada: 'o jeju z po co ci to?', bo czasem chcesz od niego odpocząć i chcesz, by już pojechał... i wiesz, że jeszcze jeden raz, a wybuchniesz, wybuchniesz tak, że będziesz mieć ochotę rozwalić wszystko wokół i rozstrzelać wszystkich w pobliżu...
to jednak kiedy wiesz, że za chwilę go nie będzie
i nie będziesz mogła się do niego przytulić
i nie będziesz mogła spojrzeć mu w oczy
i nie będziesz mogła się z nim posprzeczać
i nie usłyszysz uroczego 'bejbe'
... to nagle zapominasz o wszystkich złościach, nagle to wszystko z ciebie uchodzi
i marzysz, by nie wyjeżdżał lub jak najszybciej przyjechał... :*
PS żeby nie było nieporozumień... nie dotyczy pana ze zdjęcia!