Czemu nie wstawiam zdjęć? Bo nudzi mnie udawanie... Kogoś kim nie jestem.
(Co innego radość, a co innego przyjemność. Pierwsza związana z duchowością, druga z cielesnością. Nauczyłam się już sporo (pewnie można jeszcze więcej).Wybieram radość.)
Aktualnie wiem, że nie chce być produktem, przedmiotem. Nie pozwolę nikomu, kto nie potrafi, a może nawet lepiej: nie jest w stanie przekroczyć moich wymagań, nie wyrazi chęci zrozumienia mnie, traktować siebie jak rzecz. Nie będę podawała na tacy tego kim jestem, co myślę. Nie będę odsłaniała siebie.
Chcę pozostać tajemnicą... By obca osoba patrząc na mnie pomyślała: ona COŚ w sobie ma. By mój mąż, jeśli dane mi będzie wyjść za mąż, powiedział po 20 latach małżeństwa: ja ją nadal kocham, ja nie wiedziałem, że ona ma w sobie tyle siły, odkryłem, dostrzegłem w niej coś, o czym wcześniej nie wiedziałem.
Nie będę nikogo krytykowała. Chyba wszyscy się przyzwyczaili do mojego odmiennego zdania. Jedno jest pewne: photoblog miał mi posłużyć jako dziennik miejsc, w których byłam, wydarzeń, a zrobił z tego wyścig. Do czego? Napewno nie do samodoskonalenia... Nie do Boga. A na to nie pozwolę.
(COŚ= DOBRO)