to jabłko które jem wracając do domu było wmoim
plecaku od dwóch dni wbijam się w ten czas
przeżuwam na powrót wszystkie myśli jak te
Ty
chłód poranka pokrojony pocięty parującym oddechem
kilka plastrów wpadło mi za kołnierz uderzyło w pierś
dwa stawy mijane jak zawsze z mocnym postanowieniem
poprawy powrotu rozmowy
zamarznięta ziemia i niemożliwym staje się jej czucie obojętność
jakże szybko dwie msze wczorajsza dzisiejsza
do tego stopnia ciche i pochmurne że musiałem
powiedzieć tak
codzienny powró do domu z uczuciem spóźnienia się
o kilka dobrych lat
/Marcin Cielecki, Czas przycinania winnic/