nie lubję być miliard kilometrów od Was. Skejp, taa. [Dałniel mnie zabije, ale coo tam :d]
Zakupy to najlepsza rzecz na świecie. Wzbogaciłam się dziś o 2 swetry [zakochałam się w tym ze zdjęcia <3], kurtkę i sukienkę, wydałam miliard złotych, ale tego jak się czuję nie zamienię na nic na świecie. No i zasłużyłam na to.
Od poniedziałku doszła mi kolejna praca. Jest ciężko, ale tylko tak do czegokolwiek w życiu dojdę. Mój plan tygodnia wygląda mniej więcej tak: pon-Piotruś, wt-Patryk+wolontariat, śr-Piotruś, czw-Piotruś, pt-praca, sob-praca, nd-praca. Wychodzi na to, że codziennie pracuję, ale w sumie ostatnio sprawia mi to przyjemność. Gdzieś pomiędzy jest matura, dużo autobusów, imprezy, bilard na paprocanach, noce na żabówie, wina u Smukłego i takie tam.
Wreszcie wiem, co będę robiła w życiu. Już raczej tak na poważnie.
Fajnie, że ktoś mnie docenił, ale szkoda, że nagle wszyscy naraz. Nie mogę być w kilku miejscach jednocześnie.
Gdzieś w tle leci Green Day, maluję paznokcie na NASZ kolor, oglądam zdjęcia i aż łezka mi się w oku kręci.. ;) gimnazjum to był dobry czas. co ja gadam, ZDECYDOWANIE dobry czas.
Jakoś nie chce mi się tu pisać. No sorry no!
kocham Was.
Dałniel, Iwcia, Sylwia, Paula, Kacia <3
[od października będzie inaczej. Lepiej.]