Rozpoczynający weekend piątek udał się niesamowicie. Lekcje skrócone, latania w cholerę co prawda do tego zjazdu i w ogóle.. No ale cóż. Wróciłam do domu tak zajebiście wcześnie <3 Piękna sprawa!
Po szkółce pojechałyśmy z Ewką do Krot na zakupy, wjebałyśmy się w taki korek, że jak zwykle kiedy jestem wkurwiona, miałam słowotok. Ewe dostawała szału, ale już jest przyzwyczajona ; ) Kupiłam bluzę, Ewe buty, dostałyśmy po baloniku i pojechałyśmy na pizzę <3 Później do mnie, posiedziałyśmy trochę i przyjechał po nas Arek i zabrał nas na rynek. Był naszym kierowcą na wczorajszy wieczór. Przejebaane. My się zaopatrzyłyśmy w bro, oni w wódeczkę. Ohydka. Siedzieliśmy sobie wszyscy razem grzecznie :D Ewka pojarała, ja nie mogłam, bo odgórny zakaz od Mojego Mężusia mam. O żal. No ale okej, akurat jego to się słucham. ;* Po jakimś tam czasie pojechaliśmy z Arkiem, Misiem, Mikołajem i Ewką do Ligoty ;* Później kierunek Raszków, browar itd :D Fajnie byłoo.
Jak wróciliśmy to pili dalej i Misiu mi kazał pić, więc no piłam tą wódkę, pomieszałam w pizdu, ale jedyne co mi było, to tylko to, że zajebiście napierdalała mnie główka dopóki nie wróciłam do domu i nie wzięłam tabletki. Jakoś tak niektórych zmuliło i sobie kimonko załączyli, więc stwierdziliśmy z Kochaniem, że idziemy do domku. No i poszliśmy. <3 WIĘCEJ GRZECHÓW NIE PAMIĘTAM.
Jest słodziachno, naprawdę. Kocham Mojego Mężusia <3
Tylko mojego <3
Najwspanialszego <3
NAJWAŻNIEJSZY <3333