Francja, Wieża Ajfla. Od lewej: Jaśniejąca Eda, Asis i Skocz Bagietka.
Ej, gadałyśmy, gadałyśmy i wykrakałyśmy! Wczoraj późnym wieczorem, gdy już słońce gasło inteligentny żadnarm podpalał gaz na kuchence i coś błysło, coś hukło i zostaliśmy pozbawieni prądu. Pogrążeni w pogłębiających się ciemnościach zaczęliśmy lamentować na swoim marnym losem ( Pawelczak kończył pisać pracę na kompie i mu się wyłączył, mama i ja chciałyśmy czytać a krzysztof musiał coś waznego zrobić na kompie ), nikt jednak nie umiał nic zrobić z zaistniałą sytuacją. Aż tu nagle niepozorny ojciec, po dwóch godzinach ciemności i odcięcia od świata, wstał i polazł na klatkę schodową i pogrzebał w skrzyneczce jakiejś i sprzęty zaczęły działać.
niestety, nikt nie miał chcęć pobawić się w dom pod kocykiem, nikogo nie cieszyło szukanie świeczek. kochane, myślę, że brak wody jest wystarczającą tragedią domową :D
B.