Setki minut spędzonych w parku na ławce,
By uchwycić te strofy na kartce.
Po co to robię, sam do końca nie wiem,
Tak jak tego czy dostąpi mnie Eden.
Setki ludzi mija ławke na której siedzę,
Nie zwracam nań ich uwagę, pod nosem bredze.
Wsłuchany w wiatru spiew, drzew muzyke,
Patrzę na betonową płytę.
Skupiam wzrok na jej strukturze,
Po czym nagle uwagę przykuwa napis na murze.
Zniszczony, zamazany innymi wyrazami,
Tak jak moja przyszłość jest - nieczytelnymi obrazami.
Chmury dają znać o swoim istnieniu,
Krążą, nieustannie są w innym położeniu.
Podobnie i mój umysł spokojnego konta szuka,
Na wzburzonym morzu tylko Ja i szalupa.
Setki chwil, myśli, marzeń i ludzi,
Nagle klopla deszczu ze snu na ławce mnie budzi