Western w ujeżdżeniówce czemu nie? Lubiałam western na rozecie, szczególnie jej przejście do galopu gdby pod wpływem dobrej westowej łydki z radością i energią wybijała się kopytami z ziemi po to by zachwilę znów ją musnąć . Tak, pamiętam to był dzień z Sandrą u koni, na spontanie i jeszcze jej kurwa zakupy pomogałam nieść . Żałuje, byłam zamiła . Siedzę sobie na kompie i przeglądam zdjęcia, mam prawie wszystkie, coś jakby archiwum . Co z tego że zdjęć z tysiąc jak w serduszku jest samotność i pustka . Dowiedziałam się od pewnej osoby bardzo miłej i ciekawej rzeczy, to nie wiele ale dużo daje .
Ostatnio miałam sen, przyjeżdżam na Baxie z powrotem do stajni i nie ma koni, wszystkie gdzieś znikneły. Pytam się co się stało a pan mówi że konie musiał sprzedać, będą teraz w szkółce pod radzyniem, kazał mi zabrać wszystko i wrócić z Baxterem do domu , ok więc wróciłam . Pojechałam do Sandry koniem bo musiałam jej powiedzieć, ale wchodzę w bramę patrze a tu Subaru, Sandra, Weronika i Dominika . No widok dziwny, ale pytam o co chodzi . Wyszło na to że więkrzość koni ma dziwną chorobę zakaźną która przenosi się wraz w powietrzu, dla ludzi nie szkodliwe dla koni bardzo. Konie w Mcu i pobliżu padały jak muchy a ja się bałam że Baxtera i Subaru też to weźmie . Później pamiętam tylko deszcz i urwanego siwego araba na opustoszałej brudnej ulicy . Koszmar ...
Wygrzebałam miękką szczotkę dla koni . Mam już kantar więc jest dobrze, mam nadzieję że jutro lonża ! Proszę, chce już zacząć parce z Baxem, Subaru i Fenixem . ;)