Wczoraj - spoko dzień,pomijając fakt,że nawet wyrodny ojciec nie poznał swojego dziecka,stojąc z nim "oko w oko".Szczerze,dopiero w tamtej chwili zauważyłam JAK BARDZO go NIENAWIDZE,pomimo tego,że to mój ojciec.Nigdy go tak nie nazwe,nigdy nie powiem mu,że nim był,że nim będzie,że mu wybacze.Nie zasługuje na to.W dniu moich 18 urodzin napisałam do niego ostatni list,ostatni zasrany list,kiedy to ja,któryś raz z rzędu próbowałam odbudować nasze relacje,wypiął się,jak zawsze,ale zabolało to najbardziej wtedy,gdy pokazał jak bezwartościowa dla niego jestem.Tak,płacze teraz,płacze przez Niego.Bo nie rozumiem,jak można zostawić własne dziecko i mieć na nie wyjebane przez 18 lat.Z tego co wiem to mam siostrę.Nie chce by o mnie wiedziała,nie chce by wiedziała o tym jakim potworem jest jej ojciec,jeżeli ona jest z nim szczęśliwa i jeżeli on tratuje ją dobrze,tak jak nigdy mnie nie traktował to niech go zatrzyma.JA go nie potrzebuje.Wszystko zawdzięczam mojej mamie,dziadkom,bratu i przyjaciółom.To oni są dla mnie ZAJEBISTYM oparciem,jakiego w tej chwili potrzebuje,jeżeli to czytacie,to nie łamcie się,że nie wiecie jak mi pomóc,ja to rozumiem bardzo dobrze,bo nie każdy ma tak przywaloną sytuacje jak ja,wystarczy,że będziecie,że wysłuchacie i przytulicie w momencie,gdy pociagać nosem,tak rozpłacze się,to normalne,ale rozpłacze się z dwóch powodów,z oczywistego smutku i bólu oraz z tego,że mam kogoś,na czyim ramieniu mogę się wypłakać.Nie mam jednej przyjaciółki,mam ich wielu,a w błędzie jest ten,kto powiedział,że przyjaciel jest tylko jeden,być może w tej kwestii mam zajebiste szczęście miejąc Was aż tylu.
Zdjęcie,zdjęcie przedstawia Southampton,wyjeżdzam tam na studia,nie wiem jak sobie poradze,wiem,że będzie mi cięzko zostawić tak wiele osób tutaj,ale jednego możecie być pewni,że tu wróce,kocham Was za bardzo,by Was zostawić.
DZIĘKUJE IDĘ PŁAKAĆ.
ZOSTAŁO 489 DNI DO WYJAZDU,a ja już zaczynam tęsknić.