Nadszedł czas, w którym trzeba podjąć mnóstwo ważnych decyzji. Chciałabym być mistrzem w tej dziedzinie, a tym czasem dzisiaj nie umiałam zdecydować czy w ogóle wstać z łóżka. (Bo w sumie po co, skoro mam w pokoju telewizor i mogę oglądać Borgiów)
Czy szczęście to pieniądze i dostatnie życie? Czy jednak satysfakcja z samego siebie? A może idzie to w parze?
Odczuwam chwile szczęścia, gdy wiem, że to co się dzieje wokół mnie jest moją świadomą decyzją, moją zasługą.
O, znów decyzje, są wszędzie, kurczę.
Obawiam się jedynie, że mam zbyt idealistyczne podejście do szczęścia i kiedyś obróci się to przeciwko mnie.
Wnętrze mojej głowy to raczej nie jest wielki dostojny pałac pamięci. Sądzę raczej, że to pomieszczenie na poddaszu. Silnie zagracone książkami, zdjęciami, płytami. I na pewno mieszka tam kot.
Jestem leniwa, nie kupiłam ani karnetu na Jarocin, ani śpiwora, a na Reggalandzie nie mam gdzie spać. Geniusz. Ale za to zdałam maturę hue hue hue.