Powieszchownie inna niż jestem w rzeczywistości. Niby szczęśliwa a w środku coś gniecie ;( Czasem pytam się sama siebie po chuj sie tak starać.. zwłaszcza gdzie twoja praca nie tylko jest niedoceniana ale i niszczona. Chciałabym umieć mieć wyjebane na wszystko: na to co mnie otacza, co inni uważają i jak mnie oceniają, mieć wyjebane na to czy wstane do pracy i czy w ogóle wstanę :/ niby wszystko jest ok ale jakoś brakuje mi 20 tabliczek czekolady, lodów i dobrego smęta... może nie mam się gdzie wyładować... ktoś ma jakieś pomysły? bo siadam...