cóż mam rzec. wkurza mnie, że tyle osób usiłuje mnie zgasić, opieram się temu, ale już powoli przestaje. rzeczy, które były dla mnie kiedyś oczywiste, przestają nimi być, wręcz mnie zaskakują. w sumie podpory, kolumny i inne ich wysokości są dobre, ale ile one wytrzynają, skoro często same z niewyjaśnionych powodów poddają się? wszystko z biegiem czasu i pod wpływem niesprzyjających kolejności w końcu wyniszczeje. cieszę się, że fundamenty mam bardzo mocne i sądzę, że niezniszczalne. coraz więcej osób dolewa do niego twarde, zlepiające to całe bagno składniki. najcudowniejsze, odkrywać w ludziach coraz to nowsze wartości, albo diametralnie zmieniać o nich zdanie. czasem trzeba przestać się bać i odważyć się na coś szalonego, coś, czego sami po sobie nigdy byśmy się nie spodziewali. mi zwykle wychodzi to na dobre, mam nadzieję, że tak dalej pójdzie.
-spotakmy się w końcu?
-nie. "potop"! wybieram cię