od 9 dni mieszkam w berlinie. moja rodzina jest strasznie sympatyczna. czasami mi przykro, że nie umiem biegle mówić po niemiecku. chciałabym móc się z nimi wdać w jakąś głębszą konwersację. no ale jest jak jest. państwo ci przyjmują ciągle jakiś studentów. w domu jest trzech azjatów, trzy włoszki, a niedawno wyjechały trzy francuski. więc "wyginam śmiało język". pracuje u włocha, który ma żonę polkę, mieszka na stałe w niemczech i mówi perfekcyjnie po angielsku . rozmawiamy w trzech językach, mieszamy je w zdaniach, kombinujemy i dzięki temu się rozumiemy, a to przecież o to chodzi. pogoda nam nie dopisuje. dosyć, że na dworze pizga, pada i jest zimno to i w domach skończył się sezon grzewczy. nie znoszę zimna więc jest mi ciężko. zahartuję się na amen. jest mi tu dobrze. jem w miarę smaczne rzeczy. mam idealną komunikację. dogaduję się z niemcami i turkami <hahah>. mam kontakt ze wszystkimi potrzebnymi mi ludźmi. co jednak nie wyklucza tęsknoty za nimi. bardzo nie lubię jak ktoś mnie zaczepia, a tutaj jest to na użytku dziennym. nie spotkałam się jeszcze nigdy z sytuacją, w której obcy człowiek pyta się czy może zrobić sobie ze mną zdjęcie, podaje mi swój numer, czy facebooka. i śmiesznie i nieśmiesznie. podsumowując , chcę pomidorówkę, danio i serek wiejski z piątnicy. :)
tęsknijcie i czekajcie, wracam za trzy tygodnie. :*
Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika babyiloveit.