O sobie: Błogosławiona noc, która kryje moją zmienioną twarz,
Wolność mojej duszy zmieniła swe oblicze.
Po bladych skroniach, przedzierając się przez gęsty mrok,
Spływa wiele łez... To esencja mojego cierpienia.
Machinalny ruch ręką oderwaną od mego ciała,
Obcy dotyk o świcie drażni zimną skórę,
Demon umysłu szepcze poranną modlitwę...
Po co wstajesz? Zatańcz wśród umarłych.
Kilka godzin wstecz... Tylko godzina, której nie zwróci mi czas.
Nieznajome odbicie w zamglonym szkle zwierciadła,
Serce bije mocniej w tangu strachu i rozpaczy,
Ciężka stalowa dusza, która ciągnie mnie na dno.
Czarny rzemiń wbija się w drżące konwulsyjnie ciało,
Niewidzialny bat dzierzy w martwej dłoni kat.
Tylko szept przytłumiony z ust dobywa się cichy.
Duch już dawno przestał walczyć pogodzony z porażką.
Ciężki but unosi moją nogę posród ciemności,
Ciało oderwało się, zostawiło duszę w tym bagnie
Dołączyło do niewidomego świata
Rozerwana... Umieram...Nie. Wciąż chaos i łzy.