To co cię ostatnio wydarzyło dalo mi wiele do myślenia . Nagle wszyscy zaczeli się ze sobą kłócić , niektórzy nie byli pewni o co sie kłócą. O dziwo pierwszy raz nie brałam udzialu w żadnej z tych " dramatycznych " scen i to nie ja bylam ich powodem . Byłam bez winy i nie trzymałam rzadnej strony. Jedni się przestali przyjaźnić , inni znów byli dla siebie najważniejsi. Moje dwie dość bliskie mi koleżanki jakiś czas temu zadecydowaly , że to koniec ich przyjaźni. MI tez było cięzko bo co chwile musialam wybierac jedna czy druga ;-; . Zanim w ogóle doszlo do tej kłótni to ja bylam niby przyjaciolka dla obu z nich , ale jedna caly czas traktowala mnie jako kolo zapasowe. Po kłotni bylo zupelnie inaczej . Nagle znalzła dla mnie swój czas , bylo fajnie . Nie to , że chcialam zeby ich przyjaźń się zakonczyla , bo one byly wspaniałymi koleżankami . Nagle sie pogodzily i ja znowu pojde w odstawke , znowu bede kolem zapasowym , albo dziewczyna z ktora mozna pogadac w ostatecznosci kiedy nie ma innych . Lubie obie , bardzo. Ale teraz poczułam się jakbym była tylko na te chwile gdy one sie kłocą albo chca od siebie odpoczać , czy gdy nie ma jednej na GG. W dodatku w szkole jeden z idiotów co chwile ma do mnie jakies wąty. Kiedyś był moim kolegą , ale od momentu gdy zaczął spotykać sie z taką Agata , zrobił se inny. Znam ich oboje i kiedys nawzajem mielismy do siebie szacunek , ale teraz on w zemście za to , że dla jego przyajciela kosza , postanowił zbuntować wszytskich chlopakow przeciwko mnie . Ciągle wyzwiska , bo cos mi wyjdzie lepiej niż jemu to od razu sypie kurwami na mnie . Mam dość tej szkoły , ludzi , mord które musze znosić codziennie . Kiedyś bylam inna , twarda , majaca w dupie opinie innych zwłaszcza tych , na ktorych mi nie zalezalo. Nie wiem kiedy , ale to sie zmienilo. Mówi sie strach przed nieznanym , ale w moim przypadku jest inaczej . Strach przed nieuniknionym . Chciałabym stąd wyjechać , zaczac wszytsko od nowa , ale tak latwo nie jest . Agata dała mi słowo , że nasza pzyjaźń się nie rozpadnie od tak , nagle , mowi ze jestem ważna , daje mi slowo i obiecuje , ze tym razem będzie inaczej , A ile jej slowo jest warte ? Skąd mam wiedzieć , czy znowu mnie nie oklamuje ? Skąd mam miec pewność , że to co mówi plynie z serca , a nie zebym sie odwaliła ? Sama nie wiem co mam robic . Po tym co się dowiedziałm w najbliższych dniach , po tym jak bliska mi osoba potrafi zranic , slowa zostana na zawsze w mojej pamięci . Totalna załamka , nie wiem co robić . Jak sie pieprzy to od razu wszystko . W wakacje mowiono : z czasem będzie dobrze , może nie teraz ale poźniej . Ale kiedy to ' później ' nadejdzie ?? Ile można czekać ? Może trzeba pomóc temu 'później ' zeby przyszlo szybciej ? Tyle pytan mam w glowie , a na ani jedne nie mam odpowiedzi .Mam w chuj dość tych ludzi , tej szkoly , tego świata. Wierzyłam , że będzie dobrze , lepiej . Ale teraz wiem , że to wszystko gówno prawda . Nie będzie dobrze. Ci co mają fajne zycie i maja znajomych nie korzystaja póki moga . Niech doceniajaa to co mają , bo niewiadomo kiedy i gdzie mogą to stracić.
P.S . Mam problem z wgrywaniem zdj wiec na razie nie bedzie wpisów.