Oto widok, jaki zastaliśmy, przyjeżdżając do Poznania. Wystawa sklepowa: fail, ale przynajmniej tak trochę przedsylwestrowo. Dałabym zdjęcia Pałacu Zimowego, ale to jest bardziej w czas.
Poznań, Poznań... Że było wspaniale, to mało powiedziane. Chociaż byłam tam tak krótko, nie żałuję ani minuty, którą tam spędziłam. Fara jest przecudowna, starówka w sumie cholernie kolorowa, aż głowa boli, ale i tak mi się podobało, mieliśmy iść do muzeum, ale w końcu nie zdążyliśmy... Widziałam Pałac Zimowy i już nie chcę wiktoriańskiego dworku na odludziu. Teraz chcę pałac na wzgórzu:D Udało nam się zahaczyć na obchody rocznicy powstania (nawet nagrałam kilka sekund, bo mi się komórka potem rozładowała). Poznałam Francuzów, a właściwie nie ja, tylko Jan. Zaznaczyłam, że nie parlam po francusku, za to mój drogi kuzyn po prostu miażdży swoją znajomością języków.
Swoją drogą, ci ludzie byli po prostu zajebiści. Jan zaproponował, żebyśmy razem pozwiedzali, a potem kombinowaliśmy, jak im zaproponować piwo, żeby nie odmówili (mogliby odmówić, bo jeden z nich, Jeremy, był całkowicie niepełnosprawny i trudno byłoby go gdziekolwiek zabrać), ale to nie było przeszkodą.
Jan: Zaprosiłem ich na kawę.
Lou: Ok, fajnie.
Jan: A oni nas na piwo^^
Lou: O! :D
Mój entuzjazm strasznie się im udzielił, swoją drogą. Poszliśmy do Rodeo Drive, gdzie nieumyślnie pokonałam dwóch dorosłych facetów w piciu na szybkość i ilość, po czym byłam na tyle wcięta, że lałam jak głupia. Z czego? Bo z Melanie ni w ząb nie rozumiałyśmy, co mówimy i raz miałyśmy taką fazę do momentu, w którym nie zaczęłam płakać ze śmiechu. By the way, dziewczyna miała strasznie zaraźliwy śmiech. Drogę ze Starego Browaru na tramwaj przypomniałam sobie autentycznie pół minuty temu. A od Jean'a dostałam francuski tytoń, bo uczył mnie skręcać fajki, po czym uznał, że mi go sprezentuje.
W ogóle, co jest straszne, wszyscy mieli zwałę z mojej manii dotyczącej równości. Szczególnie, kiedy za piątym razem udało mi się równiutko ująć Stary Browar razem z księżycem nad nim, ale co to? Natura jest przeciwko mnie, księżyc jest za bardzo na prawo! W barze zaczęłam nieświadomie ścierać kurze, przez co Jean porównał mnie do Monk'a. Potem próbował mnie przekonać, że jestem seryjnym mordercą, ale dokładnie nie pamiętam, dlaczego. Też średnio słyszałam, bo obok Jan i Melanie wyli jakąś francuską piosenkę. Ogólnie było: zajebiście.
A z moich obserwacji; po raz kolejny przekonałam się, że alkohol rozplątuje język... po dwóch rozumiałam, co Melanie mówi po francusku (miała zabawny akcent), a po trzech odważyłam się pogadać z Jean'em po angielsku. I całkiem ładnie mi to wyszło. Po powrocie do ośrodka sobie szczerze pogadaliśmy z Janem. Okazało się, że jest w podobnej sytuacji, że tak powiem... duchowej^^"
Naprawdę, naprawdę cieszę się, że ich wszystkich spotkałam.
Teraz czekam tylko na sylwka. Co ma być to będzie, pompę złapię wszędzie.
Użytkownik awesomelou
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.