...którego nie będzie chciało się Wam czytać.
Staaaare zdjęcie, jeszcze z wakacji. I w długich włosach. Wstawiam to, bo aktualnie nie mam innego. Nie wiem, kiedy przyjdą zdjęcia z sylwestra.
Sylwester niesamowity.
1. Ubzdurałam sobie, że jestem z GhostBusters, a odkurzacz to maszyna do łapania duchów. Z pasją ściągałam je z żyrandola rurą, ale Jaggred mnie uświadomił. Niszczycielu zabawy!
2. Byłam przekonana, że w kuchni rezyduje smok. Oczywiście próbowałam go złapać.
3. Szukałam z Misią jednorożców, bo podobno jeden stał na balkonie. Nic nie znalazłyśmy.
4. Jakiś głos w mojej głowie kazał mi iść sztywno i małymi kroczkami.
Nie widziałam fajerwerek. Tylko migające światełka.
Nie chcę wiedzieć, ile poszło alkoholu.
Leżenie w pokoju babci też było zabawne. Na moim poziomie trzeźwości zapamiętałam tylko dwa teksty zza drzwi, które mnie rozśmieszyły.
- Ira, co robisz?
- Kontępluję życia sęs.
- Mówiłem to już sześć razy i powtórzę po raz czwarty... Nie jestem gejem!
Ponadto okazało się, że:
- Shizu będzie miała małe Wiktorki;
- Jaggred jest śledziem;
- dzieciaki poniżej 15 lat MUSZĄ się porzygać. Powyżej czasami też. Kilka osób odpadło już po 21... no ej.
- Misia ma dziwne poczucie humoru, bo śmieszą ją moje żarty, które nie wydają się śmieszne nawet mnie xD ("""Ej, ale nie śmiejesz się z moich żartów, żeby nie było mi przykro, co?""")
Czego żałuję? Że nie wstąpiłam na chwilę na Błonie. Jednak nie odczuwam tego tak bardzo, bo kiedy o 12 Azu zadzwoniła i z kilkoma osobami złożyli mi życzenia, w moim stanie naprawdę miałam wrażenie, że siedzę obok nich na kanapie i nawet nie w domu Karoliny. Wbiłabym tam, ale mnie zatrzymali (utrzymywali, że tam jest zbyt niebezpiecznie i jeżeli zdecyduję się pójść, to mnie przykują do kaloryfera i i tak nie pójdę). Poza tym, za bardzo nie byłam potem w stanie.
W pierwszy dzień poprawin moja inteligencja i poczucie humoru zostały wystawione na próbę. Były śledzie. Tylko śledzie. I śmierdzący oddech Jaggreda. Poza tym, tworzenie muzyki i zbity z tego powodu spodeczek, w który za mocno napieprzałam nożem. Wieczorem poszły trzy szampany przy oglądaniu filmów. Ale co z tego, było bardzo miło. Nawet kaca nie miałam. Może dlatego, że nie spałam? A może dlatego, że oddech Jagreda sprawił, że nawet kac ode mnie uciekł?
W drugi dzień poprawin zostałam obudzona po 10 godzinach snu, cholernie zmęczona. Znowu szampan. I wino. Około 15 wybrałam się do domu, bo już traciłam rachubę. Już chciałam odpocząć przy filmach, ale nieee, zaczęli mnie wyciągać. No to co, miałam nie pójść?
Na przystanku sprawdziłam 53. Miał być za minutę, ale wolałam się upewnić.
-Przepraszam panią, 53 już jechał?
-Nie, jeszcze nie.
-Aha, dziękuję.
Znów podeszłam do rozkładu, ale po chwili zwątpiłam.
-A jeszcze przepraszam, czy 53 ma jakiś przystanek między a i b?
-Tak, nawet kilka.
-Aha, dziękuję.
Znowu podeszłam do rozkładu, ale poczułam przemożne wrażenie, że nie ogarniam.
-Przepraszam, jeszcze jedno pytanie... Dzisiaj jest sobota czy niedziela?
Kobieta odpadła.
Jak nie miałam kaca przez trzy dni, tak dzisiaj słońce za głośno mi świeci za chmurami. Chyba się zebrało. Jakkolwiek...
Na dzień dzisiejszy, kocham Was wszystkich.
Było awesome.
Btw. Jutro poniedziałek. Chyba rozpierdolę tę kurewską szkołę, ja przepraszam za słownik, ale do jasnej cholery, ile można chodzić do szkoły?!
Użytkownik awesomelou
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.