Nie przechodzę na czerwonym. Nigdy nie jestem na tyle pewnym, że spojrzałem we wszystkie strony, a te samochody z każdej toż nadjechać mogą. Jednakże na ulicy, której możliwość kolizji niewielka, sobie pomyślałem: - Bartosyu, zrób to! Zrobiłem, przeszedłem! A za mną starsza kobieta zadbana, ładnie ubrana, młodzieniec nieśmiały jakiś, i jeszcze ze cztery inne postronne istoty myślące. Jezu, jaki ja dumny byłem. Nie z tego, że zły przykład dałem, ale z tego, że tłumy za sobą pociągnąłem, że mową ciała, wyglądem, mimiką do siebie przekonałem! Zajebiście, mówię wam. Ale to trzeba mieć klasę i charyzmę Pawła!