Wczoraj zdałam sobie sprawę z tego, że najgorzej jest wtedy, gdy w dzień wokoło nas jest milion ludzi. a kiedy dochodzi godzina zerowa nikogo nie ma ; o I co tu robić o tej porze, samemu? Przychodzi wszystko do głowy,czas na wielkie rozmyślenia. Czujemy wtedy, że możemy tak wiele. Zasypiamy i budzimy się rano, a z naszych wielkich pomysłów zastaje kilka okruszków po biszkoptach, które jadło się popijając imbirowym piwem.
Będąc dziś u spowiedzi przekonałam się jak bardzo księża mogą być ciekawscy i dociekliwi. Zarzucił mi kilka grzeszków, sam z siebie..o.O no spoko. Aniołkiem nie jestem, ale widać to na pierwszy rzut oka? o.O Patologiczne podejście. Właśnie takie rzeczy sprawiają, że młodzi ludzie odwracają się plecami od kościoła...-.-
Odkąd Cię poznałam, noszę w kieszeni szminkę,
to jest bardzo głupie nosić szminkę w kieszeni,
gdy Ty patrzysz na mnie tak poważnie,
jakbyś w moich oczach widział gotycki kościół.
A ja nie jestem żadną świątynią,
tylko lasem i łąką- drżeniem liści,
które garną się do Twoich rąk.
Tam z tyłu szumi potok, to jest czas, który ucieka,
a Ty pozwalasz mu przepływać
przez palce i nie chcesz schwytać czasu.
I kiedy Cię żegnam, moje umalowane wargi
pozostają nie tknięte, a ja i tak noszę szminkę w kieszen...