W końcu przychodził do domu, śmierdzący wódką, z żółtymi cieniami pod oczami, brudny od słów, które wypowiadał z kolegami w drzwiach najpóźniej zamykanego monopolowego sklepu w mieście. Zazwyczaj noc była już na tyle późna, że można było czekać na wschód słońca, ale dzień jeszcze zbyt wczesny, żeby ono się pojawiło. Siadałam na łóżku, otwierałam drzwi na oścież, zapalałam kolejnego papierosa i czekałam. Aż przyjdzie, przeprosi i powie, że to nigdy więcej się nie powtórzy. I przychodził. Tak samo brudny i śmierdzący. Najbardziej w środku. Ja wtedy udawałam, że jest mi wszystko jedno. Starałam się nie pokazywać jak bardzo ranił mnie każdej takiej nocy. Ale bardziej od niego raniłam ja. Samą siebie swoją bezsilnością.
Kilka dni temu wrócił zbyt pijany, żeby zauważyć mnie po drugiej stronie łóżka. Nawet nie starał się przepraszać. Zwinął się w kłębek i zasnął. Jak dziecko, które po wieczorze u boku mamy i taty zasypia spokojnie wiedząc, że nic mu nie grozi. Zapomniał. I ja wtedy przestałam. Nie chciałam martwić się o jego pijany oddech pod poduszką, serce i wątrobę, które w końcu przestaną chcieć. Jak ja.
Przestałam i uciekłam. Zabrałam swoje książki, ubrałam buty i wybiegłam z naszego życia. Już nie czekam na dźwięk otwieranych drzwi każdej nocy. Staram się zapominać. Jak on. Na zawsze.
Inni zdjęcia: 2025.06.24 photographymagicKos slaw300Ja nacka89cwa;) virgo123:) nacka89cwaBella patki91gd 1514 akcentova*** itaaanJa nacka89cwaJa nacka89cwa