jestem chora. moj organizm chyba broni sie przed nowa praca dla tego durnego domu mody :(
a sytuacja wyglada tak. pracowalam na magazynach b.duzej holenderskiej sieciowki sklepow z ciuchami,kosmetkami, ksiazkami, zabawkami,sprzetem agd itd.
firma od stycznia miala sie przeniesc. wynajela nowy magazyn.
my mielismy zrobic przeprowadzke i dopiero wtedy zaczac prace na innych dzialach.
we wtorek bylo wszystko jak zawsze. przyszedl now towar, przygotowalismy wysylki, i jak zawsze pracowalismy do 23,30
s srode przychodze do pray i slysze od znajomego- idz odrazu do biuro. V... splajtowalo
myslalam ze jaja se robi, no bo jak wczoraj normalnie praca a na nst dzien- firmy nie ma.
niestety nie zartowal. firma o polnoc oglosila upadlosc. dlugi nie byly plotkami, wierzyciele nie chcieli czekac i poszlo oficjalne pismo do sadu w Amsterdamie.
i sytuacja wglada tak- po 1. dlug na 50 milionow euro, po 2.klienci wsciekli bo zamowili produkty na swieta i ich nie dostana, nie moga zrobic zwrotow, nie moga zrealizowac bonów podarunkowych i w najblizszym czasie nie dostana zwrotu kasy. po 3 . pond 10 tys osob zwolnionych z dnia na dzien z pracy tuz przed swietami
takze no...
i niby nic bo od lutego i tak mieli nas na inne dzialy przenoscic, a mimo to jest jakas hujnia. przechodze przez moj dzial gdzie jeszcze na dniach pracowalam, towar stoi a jednak pustka. ludzi porozrzucali, wszystko umarlo. po roku pracy, kiedy zna sie tam wszystko, kiedy nauczylo sie od holendrow pozytywnego podejscia do pracy -jest smutek.
.