Za lasami, przed górami, na drugim krańcu Polski, czyli w świętym mieście Częstochowa, żyje sobie pewien chłopak imieniem TOMEK. Poznałam go 08.08.08 około godziny 20 w ośrodku MITUR w Wiśle, gdy wraz z kolegą dosiadł się do stolika dwóch kolskich prosiąt, czyli mojego i Rosteczki. Do końca życia będę pamiętać to, jak wyprostowany, cichy i kulturalny usiadł po mojej prawej stronie, częstował chlebem i podawał herbatę. I tak przesiedzieliśmy wszystkie posiłki na obozie SIM PCK 2008, które z dnia na dzień były coraz zabawniejsze i szalone. Nigdy nie zapomnę też, kiedy rozłożyłam go na łopatki moim czkającym śmiechem. Minął rok, nadszedł czas drugiego obozu, i z kim stałam w pierwszej parze w pierwszym rzędzie? Oczywiście, że z Tomkiem, na którego mogłam zawsze liczyć kiedy mdlałam, słabłam lub miałam ochotę się powygłupiać. Znowu siedzieliśmy przy tym samym stoliku przy posiłkach, niestety dalej od siebie, ale i tak było zabawnie :D Tylko Tomek on tak genialnie wygląda w Kubotach, tylko on ma z 2 metry wzrostu dzięki czemu czuję się tak fajnie mała. No i nie znam drugiej osoby o tak fascynującym zachowaniu, jego pozorny spokój i powściągliwość ukrywa genialnego człowieka o świetnym poczuciu humoru :) A piszę to dlatego, ponieważ chłopak ten ma dzisiaj urodziny. OSIEMNASTE :D
Z tej okazji, Tomku, życzę Ci:
* dużo uśmiechu
* zdania na prawko
* żebyś zrobił sobie dready!
* i żebyś uczestniczył choć raz w dobrze zrobionym buncie (bunt, bunt, robimy bunt!)
* żeby twoje oł jeah było zawsze tak zajebiste jak jest teraz
* żeby twoje życie wypełniały wiewiórki, "dżewa" i inne śmiechostki
* żebyś jeszcze niejeden wieczór spędził z ziomkami z Koła na oglądaniu Dziecinnych filmów i nie tylko :)
* żebyś w końcu odwiedził KOLEJOWĄ!
*no i żebyś mógł kiedyś oprowadzić mnie i Rostkę po Alei Frytkowej :)
BUUUUZIAKI :***