Przygnębia mnie ten poniedziałek.
Zbyt nagle i na siłę zapragnęłam wszystko zmienić, wykrzywiam usta w przesadnym uśmiechu i puszczam w ruch machinę rewolucji nie oglądając się za siebie ze strachu, że zobaczę ile zniszczyłam.
Kłębowisko myśli szumi mi pod czaszką jak wielka wojna, bo ja walczę teraz o swoją własną głowę, o spokojny sen, o puste weekendy, o chwilę zbawiennej samotności, która niezmiennie przywraca mnie do pionu. Na przekór żalowi, który opiera się słowom, odbitemu białą plamką na każdej kostce zaciśniętych mocno pięści.
Moja domniemana zazdrość, wynik wymyślonego mojego niespełnienia, moje skupianie myśli w kierunku, którego przecież nigdy nie obrałam.
Nadinterpretacja to nie grzech, nie większy niż pominięcie założenia, że ona istnieje, zanim się cokolwiek powie.
Może instyktownie wyłączam pole siłowe, żeby dać się do siebie zbliżyć i wyjaśniając sprawy oczyścić się z niesłusznej klątwy. Dlaczego to brzmi jak pożegnanie?, zapytała niedawno. Zawstydziła mnie trafność jej spostrzeżen, rozgryzła mnie zanim ja rozgryzłam siebie.
Jest jeszcze czas, ale wolę pamiętać.
Rysunek mojego brata. Jeśli ktoś chce obejrzeć inne to podaję stronę
http://underyourskin.pinger.pl/
Inni użytkownicy: maximuss11gorcziiiestbrbuziaczek0nemeziss89lebiega303356812uelteeramichalgonzales13knapikowa
Inni zdjęcia: schodki elmar;) virgo123Pomnik pychy bluebird11Dobranocka z łabędziem :) halinam:) milionvoicesinmysoulDzień gorącego lata bluebird111539 akcentovalove of my life saleenGrzybobranie itaaanKochammmmmm sztangel