Impreza się udała. Nigdy nie zapomnę tych urodzin, bo chyba śmiało mogę zaliczyć je do grona tych najbardziej udanych,
a przede wszystkim niezapomnianych. Matko, tyle się działo...
Przede wszystkim nie zapomnę naszego pałętania się po galerii w cosplayach z Durarary.
Izaya... Nie ma lepszego od Ciebie. Przysięgam - w wyprowadzaniu mnie z równowagi jesteś mistrzem. xD
W pewnym momencie na serio zaczęła mnie boleć głowa. Naprawdę pasujesz na tę postać.
Potem oczekiwanie na coś czego się kompletnie nie spodziewałem. Myślałem, że wykituję
na miejscu - nie należę raczej do osób cierpliwych z natury, więc było ciężko, ale... równocześnie warto.
Dostałem najpiękniejszy tort jaki mógłbym dostać. Naprawdę. Z własnym lukrowym zdjęciem...
JESTEŚCIE CUDOWNE. <3
Potem kierunek - dom.
Jesteśmy już w Krzeszowicach. Dzwoni Aki. Jednak przyjedzie.
Przyznam się, że dziewczyny widząc moją reakcję pewnie sądziły, że albo wygrałem w totka
albo właśnie los się do mnie uśmiechnął i jednak Akira będzie na urodzinach.
Gdybym miał wybierać wolałbym drugą opcję. <3 <3 <3
W domu malowanie na Aomine. Tak bardzo czekoladowy byłem. W sumie wyszło nawet
ciemniej niż powinno, więc musiałem się trochę rozjaśnić. xD
Potem w cosplayach poszliśmy po Akiego. Nie ma to jak spacerek po takim zadupiu jak
moje miasteczko w cosplayu... Dobrze, że było już ciemno. xDDDD
No i piątkowa zabawa w domu...
Resztę opiszę potem, o!
:3