wróciłam ze spaceru z psem i stwierdzam że tak troche jakby cała wieś wymarła,
nikt nie chodzi ani nic czasem tylko jakiś samochód który zakopuję się co pare metrów
mama mi opowiadała że jej koleżanka ugrzęzła na torach, zwykle do pracy jeżdzą tak o 6;40
a o 7 po tych torach jeżdźi pociąg, więc no.. nie za fajnie
szkoda że akurat tak jest jak mam ferie ;/ jak bym nie miała to by napewno były lekcje odwołane
jej a ja chciałam tak jechac na zakupy a teraz napewno nie pojadę ;/ a nauczyłam się tylu super rzeczy z masterchefa
muszę zrobić marokańskie cisteczka migdałowe, belgijskie ciasto czekoladowe- nie dla mnie oczywiście ;)
mama krzyczy bo właśnie jej koty wyżarły naleśniki które niedawno usmarzyła haha, ale to nawet lepiej
bo były ochydne i tłuste i kaloryczne fu
idę zaraz oglądać 1 sezon Masterchefa ;)