No i całą moją notkię wzięło i znikło!
Głupi internet...
Mimo wszystko lękam się środy/czwartku/piątku/soboty (jeszcze nie wiem). Nienawidzę, jak coś zależy ode mnie. I nie chodzi mi o to, że ode mnie zależą oceny, czy to, czy w domu będzie w miarę posprzątane. Raczej o ludzkie szczęście mi chodzi. Bo szczeście innych czasem leży w moich rękach. Zwłaszcza, że czasem poświęcić się trzeba. A w tym wypadku o takie cholernie ważne dla mnie chodzi. ważnej dla mnie osoby... (Której z drugiej strony praktycznie nie znam. Psikus!)
Z drugiej strony osobie, której ufam, jak nikomu. Będąc kompletnie świadomą tego, co się wokół mnie dzieje, opowiedziałam mu WSZYSTKO, co wydaje się dla mnie ważne. O przeszłości troszkę (Mać, nie chce mi się do Ciebie pisać. Nie obraź się. O Tobie też ), o większości lęków, o fobiach, o snach, o schizach, o nerwicy, o bezsenności przewlekłej. A on, zamiast uciekać w krzykiem, coraz bardziej pragnie... książek moich. <3
A "Maria antonina i symbioza z Barankiem Zombie; Pierwsza wieczerza" za 30 lat wyjdzie. Zadebiutuję tym filmem. Serdecznie zapraszam na premierę.
http://www.youtube.com/watch?v=S8sVAY2TlYo
A ja i tak jestę wikiłgię.