nie do życia po weselu u Gosi i trzecich urodzinach chrześniaka.
pilnie potrzebuję wygrać w totolotka, chociaż parę tysięcy;)
lato się rozbuchuje i kocham coraz mocniej tego mojego łobuza.
jedzenie wymknęło mi się spod kontroli, więc... może naleśnika?
myślę pozytywnie i czuję że dam radę przetrwać ten plener...
mimo wszystko... bo lekko niestety nie będzie, tak czuję.
póki co jednak pora odespać wczorajsze balety i zrobić ciepło!
będąc wypoczętym lepiej odbiera się rzeczywistość;D