Miało być o czymś zupełnie innym, ale im mocniej dociera do mnie czego zrobić mi nie wolno, a co zrobić powinienem tym bardziej zaczynam się miotać.
Przez ostatnie trzy lata nauczyłem się żyć w tej epoce. Nawet przyzwyczaiłem się do niej, zrozumiałem zasady nią rządzące i nauczyłem się je wykorzystywać, dzięki czemu rozpocząłem odbudowę tego, co zostało wcześniej zniszczone. Sam proces odbudowy zaczął się stosunkowo niedawno, a teraz wychodzi na to, że wszystko weźmie w łeb, bo za tydzień nastanie moment, kiedy wszystko znowu wywróci się do góry nogami.
Jednak nie będzie żadnego zamętu, żadnych wielkich problemów, zawieruch, ani tym podobnych rzeczy. Będzie to w końcu szansa na to, o czym marzyliśmy od lat.
Szansa na pokój przy zachowaniu absolutnie wszystkiego, co udało się osiągnąć.
No, ale to przecież brzmi zbyt kolorowo, nie sądzisz? Czy to naprawdę może być takie proste, że wystarczy poczekać, a następnie pojechać i spotkać się z tą osobą?
Czy naprawdę da się obejść te pokutę albo ją zakończyć?
Nie, chyba w to nie wierzę, ale wiem też, że to, czego bym chciał też jest nieosiągalne i niemożliwe.
Ty też to wiesz i możesz przestać już kpić, że jeśli mam choćby cień wiary, iż jest to możliwe, to nawet samemu odejdziesz tam, gdzie już kiedyś Cię wysłałem w swej głupocie. Doskonale wiem, że szybko byś wrócił na moje własne życzenie i później przez przynajmniej miesiąc trułbyś mi niczym katarynka swoje ulubione zaklęcie, które to brzmi "A nie mówiłem?".
Nic już nie poradzę na tę pokutę. Chciałem kiedyś zaprzeczyć temu, kim jestem i udawać kogoś zupełnie innego, a teraz za to płacę.
"Biegnij Lisku! Biegnij!"
Przyjść, a później odejść i zniknąć - tak być musi.
Większość tych osób nie chce tego zrozumieć.
Teraz wszystko może się zmienić, ale ja chyba tego nie chcę. Chyba w to nie wierzę po prostu.
Ani to się nie uda, ani tamto.
Co zatem pozostaje?
Odwrócić wzrok, zamknąć oczy, zignorować krzyk bezsilności, zignorować łzy i odejść. Dla mnie to też nie jest przyjemne, ale czasem pękam, odwracam się i przypominam cenę jaką ja za to płacę, a wtedy krzyk milknie i opuszczają głowy.
Niebawem znowu to zrobię, a świat ponownie nie zmieni się z tego powodu.
Odrzucę też tamtą szansę i ruszę dalej Trzecią Drogą.
"Tak niewiele żądam
Tak niewiele pragnę
Tak niewiele widziałem
Tak niewiele zobaczę
Tak niewiele myślę
Tak niewiele znaczę
Tak niewiele słyszałem
Tak niewiele potrafię
Wolność kocham i rozumiem
Wolności oddać nie umiem
Wolność kocham i rozumiem
Wolności oddać nie umiem
Tak niewiele miałem
Tak niewiele mam
Mogę stracić wszystko
Mogę zostać sam "
Ciągle próbuje obejść to na różne sposoby, ale to niewykonalne.
Przynajmniej nie teraz.