Powiadają, że dalsza walka, ucieczka, czy też jakikolwiek inny opór nie mają sensu, gdyż obiecany exodus nie nastąpi. Wszak nie ma dokąd zabrać tego wszystkiego. Nie mamy miejsca na Nowy Dom.
Miejscem, gdzie wszystko miało zostać ewakuowane, miała być północ, lecz na północy pojawiło się coś niebezpiecznego, nowego i obcego jednocześnie. Tak, masz rację, świat się zmienia i pojawiają się na nim nowe koszmary. Ewoluują by się przystosować i nie wyginąć, bo jak wiadomo - przetrwają tylko najsilniejsi. Te słabsze koszmary umierają zwykle już z pierwszym brzaskiem pozostawiając po sobie jedynie drobny dreszcz po przebudzeniu będący raczej wynikiem ich przedśmiertnych konwulsji i rozpaczliwych prób łapania się ostatnich chwil nocy. Te lepiej przystosowane potrafią przetrwać dzień w ukryciu, by znów polować nocą. Tak było od zawsze i pewnie nigdy się to nie zmieni.
Jednak to, co pojawiło się na północy nie jest normalne. Zdaje się być agresywnym wynaturzeniem. Zachowuje się w dziwny sposób. Zamiast normalnie polować, ciągle obserwuje i atakuje o różnych porach, i za każdym razem inaczej. Bezsekutecznie, ale i tak jest w tym coś niepokojącego. To dziwna sprawa, kiedy koszmary zaczynają uczyć się, jak ukrywać się nawet pomiędzy szumem fal morskich, który jest przecież tak kojący.
Wszystko więc, póki co, musi pozostać na swoim miejscu, dopóki sprawa nie zostanie zupełnie rozwiązana. Czy to w ogóle jednak kiedykolwiek się stanie? Kto przybył tam, kto wrócił, a kto zginie? Co zostanie z człowieka?
Może uda się wrócić temu, co tak dawne i tak upragnione?
Na północy mieszka ktoś, kto może być odpowiedzią na wiele pytań, ale może też jednocześnie wiele zmienić - zbyt wiele.
A w głowie wciąż odbija się echem jedno pytanie - Czy należy zaryzykować i poprosić o nowy dar?
Czy to w ogóle możliwe? Co udowodnimy w ten sposób, albo czemu zaprzeczymy?
Trzeba się spieszyć, bo niezależnie od wszystkich odpowiedzi potrzebne są środki na realizację głównych celów, a czas leci. Jutro znów będziemy mijać gwiazdozbiory miast widziane gdzieś przez szybę, a na ustach będziemy czuć znowu smak kolejnej porażki.
Trzeba walczyć, bo nie ma nic ważniejszego od exodusu własnych myśli i marzeń, one muszą przetrwać za wszelką cenę.
Noa Dol, to kolejne miasto do odratowania.