Krótka historia o tym, jak niszczyć się przez ponad 11 lat swojego życia. Jak pozwolić, aby jedzenie obróciło Twoją (złudną) kontrolę i (równie złudne) poczucie stabilizacji. Nie zniszczyło mi życia, bo nigdy życiem tego nazwać bym nie mogła. Od podstawówki zajadałam nacpanego wujka i upitego dziadka, brak matki przy sobie i pozostawienie przez ojca. Od małego zajadałam brak miłośc, brak uwagi, nadmiar odpowiedzialności, niedomiar akceptacji, brak miłości. Stres przejściem do gimnazjum ewoluował w anoreksję, jednak kompulsywne jedzenie wygrało po paru miesiącach. Po drodze doszła samookaleczanie się, EDNOS siało zniszczenie w mojej głowie i organizmie, po to, żeby w liceum przeobrazić się w ostrą bulimie, zahaczyć o parę szpitalii, psychologów, psychiatrów, próby samobójcze, terapię farmakoloiczną, łzy, wyjścia, wejścia.
kim jestem dzisiaj?
Mei, 22 lat, 3 rok fizyki technicznej w Krakowie, miliony kilogramów, 176 cm wysokości, weteran zaburzeń odżywiania, posiadacz depresji i nerwicy neaurastenicznej, rozchwiana pomiędzy chęcią pomocy samej sobie, a zniszczeniem swojej egzystencji.
bilans:
śniadanie: 2 x bułka orkiszowa 160 g(400), awokado 70g (112), pomidor 100g (18)
obiad: pierogi ruskie 206 g (237)
kolacja: -
przekąski: serek homo 0% 140g (69), 2 x tost pełnoziarnisty (102)
razem: 938 kcal / 1200 kcal
W marcu zaczynam terapię. Od nowa.
Inni zdjęcia: Zwierze velendi2:) dorcia27001511 akcentovaTyłem synu nacka89cwaczerwiec - czas róż elmarZaproszenie aceg:) nacka89cwa:) nacka89cwaPalma nacka89cwaBywam często. ezekh114