Ala znowu ma kota

Nie wiem gdzie są moje zdjęcia bardziej zimowe, więc dodaję Alę z kotem (uwierzcie, kot jest żywy, wiem, że wygląda jak zdechły). To tak a propos mojego dzisiejszego snu, w którym było upaaalnie i jedliśmy kiełbasę i krupnioki:D

Sama się sobie dziwię, że nie jest mi aż tak zimno jak zwykle. Zima za oknem i ta wszechobecna białość jest taka jakaś, nie wiem, interesująca? ;]

No cóż, nie moja wina, że nastrajam się świątecznie. W poniedziałek Mikołaj (nie przyjdzie do mnie, bo pani powiedziała, że przyjdzie tylko do grzecznych dzieci, które już odpowiadały z polskiego:P), potem już z górki do świąt. Wszędzie chodzą za mną pierniczki, czekolada i marcepan (i oczywiście narzekająca Madzia, która już chce coś koniecznie upichcić:D).

Jakoś to będzie.

A, i chciałam jeszcze powiedzieć, że NIEKTÓRZY powinni się interesować własnym tyłkiem i zostawić innych w spokoju, a INNI wręcz przeciwnie- powinni wreszcie zauważyć, że nie są sami na świecie, a ludzie na nich czekają/wystawiają transparenty/machają/klną na nich.

"...północ już była, gdy się zjawiła..."

;)