Zdjęcie z mojego wzruszającego jak widać pożegnania.
Dworzec w Pietrzykowicach Żywieckich. Wyszłam jak debil.
Dawno mnie nie było, oj dawno.
W sumie nie ma się nad czym zbytnio rozwodzić. Za dużo by pisać żeby to wszystko opisać, więc najlepiej będzie jeśli nic nie napiszę. Jak zwykle dochodzę do takich wniosków.
"Wywiad z wampirem" wciągnął mnie tak, że najczęściej teraz wieczorami siedzę przed laptopem wbita w krzesło, czytam i tylko słucham własnego walącego serca. Pewnie dziwnie tak wyglądam z rozdziawioną gębą.
No i dosłownie mam ciemniejszy łeb niż zwykle:P
A tak przede wszystkim to myślami jestem jeszcze w Zarzeczu i na nic się nie zdają wysiłki ludzi, którzy próbują mnie stamtąd wyciągnąć;) Jak co roku muszę się otrząsnąć z tego odrętwienia. Tylko sama nie wiem czy chcę.
No jedźmy z powrotem!
Przed chwilą sama do siebie cieszyłam się z tych głupich zdjęć stamtąd i profesjonalnego, pełnometrażowego filmu dokumentalnego, który właściwie sam się nakręcił:P Lubię te nasze wspomnienia. Na samą myśl się uśmiecham.
Nie będę pisać co robiliśmy, jak i w ogóle, bo przecież wiadomo;)
Co roku to samo, a jednak inaczej.
Mam też nad czym myśleć.
No i po głowie chodzi mi tylko jedno zdanie:
Ja chcę jeszcze rraz!!!