Timtaramtam. Zaliczyłam ćwiczenia z SBW na 4 ^^. Kurczę strasznie żałuję, że tak zgibałam źródla. Ale w sumie sama sobie jestem winna. Trochę namieszałam, a potem jakoś nie chciało mi się uczyć. No nic, trzeba przyjąć wszystko na klatę i skończyć pierdolamento, zwane narzekaniem. Dobrze jest jak już jest :).
Ogólnie poczułam potrzebę posprzątania w pokoju w akademiku. Strasznie się guzdrałam ze wszystkim, a od czegoś warto zacząć. I do nauki :>.
W pon archiwistyka, we wtorek prahistoria, w czwartek wprowadzenie do historii, a w kolejny wtorek SBW. Wszystko się ogarnie, a jak nie - to są drugie terminy. Choć wolałabym ich zdecydowanie uniknąć. Właściwie myślę, że zaliczę wszystko w pierwszym. Co to na mnie? Udało mi sie zdać to piekelne prawo jazdy (nie poddałam się), zdałam maturę z matmy - zatem jestem w stanie uczynić wszystko. Kto jak nie ja? No kto? :)
Jutro wracam do domku, już zdążyłam zatęsknić za rodzinką (i za zwierzakami również). Kocham powroty, a jeszcze bardziej przyjazdy.