Rzec można, że pierwszy etap studenckiego życia mam już za sobą - przeprowadzkę. Nie było łatwo, z resztą nigdy nie jest, tymbardziej kiedy swoich bliskich ma się około 80 km od siebie. Niby strasznie daleko nie jest, ale najgorsza jest ta świadomość tego, że rano nie obudzi mnie kot wskakujący na łóżko. Mama nie zrobi mi herbaty do śniadania, a babcia nie będzie mi toarzyszyła w ciągu dnia. Może wyda to się śmieszne, ale tęsknię też za swoimi zwierzakami. Moim ukachanym Misiem i Puckiem (psami), Stefanem, Kiciusiem i Stenią (kotkami). Ciekawe kiedy się zorientują, że mnie nie ma ;p.
No nic, śniadanie i wstajemy!