Kochany jest, nie?
Nie dość, że cały dzień cierpliwie znosił moje marudzenie, holował mnie pod górę, zrobił mi obiadek,
to jeszcze użyczył kolan i głaskał po twarzy, jak miałam górski kryzys... ;> :*
No właśnie. 2.07'2010- góry z moimi głupkami. :) Pociągiem do Ustronia, stamtąd wjazd kolejką na Czantorię. :) Tam tor saneczkowy- zjechałam 2 razy na 1 bilecie! B) fajna wieża widokowa, kotlety... :D Dalej z buta do Wisły na Stożek. A my z Klaudią w sandałach. Powodzenia. :P I idziemy i idziemy i idzieeeemyyyy... Fajnie jest, tylko końca nie widać. :P Ale mobilizuje mnie wizja pysznego oscypka, którego gdzieś zdobędę. :P I idziemy i idziemy i idziemy... ;D I jemy jagódki. ;D I jest jakieś schronisko. Do dupy. Ale jemy se z Klaudią naleśniki z czekoladą, a później odpoczywam sobie na kolanach Damianka, a Olaf pstryka Nam zdjęcia. :P No właśnie! Jest duuużo zdjęć! :) Nie chce mi się dalej relacjonować. :) Doszliśmy na ten Stożek, wydoiliśmy Milkę. ;D Damian zabrał mnie w fajne miejsce... :*** Później znowu z 1,5h w dół Wisły, po drodze poziomki, traktory, potwory z siana, na dworzec i do domku. :) I nigdzie nie było oscypkóóów!!!!!!!:(((( Dzięki głupki. :))
Damian wreszcie ma swój samochód. :) Mam prywatnego szofera i limuzynę. :D
Wczoraj Suwak był u mnie, dziś się pogoda zepsuła i nuuudy.... ;/
A w czwartek wraca moja mama. Wreszcie. :)))